Kakao i stare koronki - jak się noszono za czasów narodzin czekolady Milki

Materiał promocyjny partnera

Milka to jeden z pierwszych wynalazków XX w. Dosłownie, bo rączki dam odziane w koronkowe rękawiczki wyrywały sobie tabliczki tej pysznej czekolady już w 1901 r. Jak wyglądały pierwsze beneficjentki tej niebiańskiej, kakaowej receptury? Skąd wzięło się charakterystyczne, liliowe opakowanie?

Gorsety, w tamtym czasie wciąż niezbędne w niemal każdej damskiej garderobie, miały jedną, zasadniczą zaletę – choć ważyły tonę, a zakładanie ich było skomplikowanym, czasochłonnym procesem, sprawiały, że nie trzeba było sobie odmawiać dodatkowego rządka czekolady! Mówiąc poważnie, trzeba jednak przyznać, że w latach 1901-1909 modna była talia osy i damy uciekały się do najrozmaitszych zabiegów, by ekstremalnie ścisnąć się w pasie.


Sylwetka klepsydry

Gorsety, w tamtym czasie wciąż niezbędne w niemal każdej damskiej garderobie, miały jedną, zasadniczą zaletę – choć ważyły tonę, a zakładanie ich było skomplikowanym, czasochłonnym procesem, sprawiały, że nie trzeba było sobie odmawiać dodatkowego rządka czekolady! Mówiąc poważnie, trzeba jednak przyznać, że w latach 1901-1909 modna była talia osy i damy uciekały się do najrozmaitszych zabiegów, by ekstremalnie ścisnąć się w pasie. Ponieważ ruchy emancypacyjne protestowały przeciwko zgubnemu wpływowi gorsetów na zdrowie oraz upatrywały w nich – czemu trudno się dziwić – symbolu zniewolenia płci pięknej, próbowano zrewolucjonizować budowę tego narzędzia tortur. Powstał gorset odciążający nieco podbrzusze – spłaszczający brzuch, wysuwający pierś do przodu, a biodra do tyłu. Kształtem przypominał literę S.

Fot.: Shutterstock

Talia nieco się obniżyła, a wysunięta do przodu klatka piersiowa miała w sobie coś ptasiego, więc wielu krytyków zaczęło mówić o „gołębim” wdzięku tej zmiany. By wzmocnić optyczny efekt wcięcia, proporcjonalnie wypełniało się biust i biodra. Doprecyzujmy: nie chodziło o to, by biust wydawał się obfity, ale by góra stroju sprawiała wrażenie na tyle szerokiej, by optycznie zwężać talię. Ten efekt pogłębiały np. bufiaste rękawy, gargantuiczne kokardy, wzorzyste koronki, obszerne falbany. Ponieważ w stroju dziennym modne były wysoko zabudowane, bogato zdobione kołnierze, a w wieczorowym – głębokie dekolty, kobiety marzyły o długich, łabędzich szyjach. Wieńczyły je gigantyczne kapelusze z szerokimi rondami, zdobione strusimi piórami, kolorowymi wstążkami i kompozycjami kwiatowymi. Biodra natomiast, choć nadal szerokie, w porównaniu do kształtów modnych pod koniec XIX wieku, zdecydowanie wysmuklały. Pojawiły się damskie stroje sportowe, np. do gry w tenisa, które pozwalały zrzucić jakiekolwiek stelaże spod spódnicy. Rewolucja!

Efemeryczne trendy

Dominowały dwa trendy: La Belle Époque i Gibson Girl. Ten pierwszy zarezerwowany był dla klasy wyższej. Charakteryzowały go śmiałe ozdoby, luksusowe materiały, bogate zdobienia, często ręczne hafty, a to wszystko znacznie wpływało na cenę stroju. Początek XX w. to także narodziny haute couture i początki wciąż rosnącego znaczenia projektantów mody.

Fot.: Shutterstock

Królem La Belle Époque (w wolnym tłumaczeniu: pięknych czasów) był Paul Poiret, którego talent i wyobraźnia pozwalała dobrze sytuowanym kobietom cieszyć się elegancją połączoną z ekstrawagancją.
Drugim wpływowym na świat mody artystą okazał się Charles Gibson – rysownik, który stworzył wizerunek idealnej dziewczyny o odległym, rozmarzonym spojrzeniu, smukłej szyi i włosach upiętych luźno na czubku głowy. Wizerunek amerykańskiej Gibson Girl obiegł cały świat, stając się kanonem ówczesnej urody. Gibson Girls były eteryczne, zwiewne i zmysłowe, a przy tym dość dziewczęce. Często ubrane w białe koronki lub modne suknie.

Fot.: Shutterstock


Kolor nostalgii, smak luksusu
Za tą efemerycznością Gibson Girls i kwiatowymi zdobieniami wielkich kapeluszy, szły w parze jasne i pastelowe kolory. Królowała biel, a zwłaszcza białe koronki. O ile jednak strój dzienny najczęściej obejmował białą bluzkę i ciemną, wełnianą spódnicę, o tyle kreacje wieczorowe, zwłaszcza w trendzie La Belle Époque, obfitowały w najróżniejsze odcienie. Na ich tle wyróżniał się delikatny, a jednak uwodzicielski i budzący aurę tajemnicy kolor lila.

Jego popularność podchwycili ówcześni producenci czekolady, przez co wciąż kojarzy nam się z czekoladą Milka. Dzięki niej dziś postrzegamy go trochę inaczej: kojarzy się ze słodkimi chwilami relaksu, dzieciństwem, beztroską, posiłkami w gronie najbliższych. Dzieląc się tabliczką czekolady, możemy też jednak odpłynąć w krainę wyobraźni i wspomnieć nieziemsko strojne damy o długich szyjach i wąskich taliach, stawiające drobne kroczki w połyskujących, pastelowych sukniach. Tylko jeden kęs dzieli nas od balu marzeń!

Czekolada - królowa wybiegu

Materiał promocyjny partnera

Nadchodzącą jesień osładzają nam projektanci mody. Dosłownie! Najnowsze propozycje opływają w zmysłowe brązy, odcienie migdałów, głębokie, winne czerwienie. Najgorętsze stylizacje wzmagają apetyt na zabawę ze stylem, długie, wieczorne spacery i namiętność do czekolady!


...gorzka...

Jeden z najpopularniejszych odcieni, rocky road, wziął swoją popularną nazwę od deseru. Choć w dosłownym tłumaczeniu oznacza „wyboistą drogę”, bardzo łatwo włączyć go do garderoby. Ten głęboko nasycony brąz łatwo wpasuje się nawet w najbardziej różnorodną szafę. Doskonale wygląda na skórzanych kurtkach i płaszczach, zamszowych spódnicach i sztucznych futrach.
Pojawia się sporo propozycji w tym odcieniu przywołujących nostalgię za klimatycznym, dzikim zachodem, np. inspirujące kurtki z frędzlami, wysokie kowbojki. To nie znaczy, że znajdziemy go tylko na odzieży outdoorowej – podczas bardziej oficjalnych okazji może towarzyszyć nam na eleganckich kamizelkach i wieczorowych torebkach.

Fot.: Shutterstock

Nie zapominajmy o makijażu! Usta w czekoladowym kolorze zestawione z płaszczem w tym samym odcieniu dadzą niezawodny look femme fatale. A do takich ust niepostrzeżenie można wsunąć kawałek gorzkiej czekolady – za trendem poszła nawet Milka, wypuszczając nowe, ciemne tabliczki darkmilk, wzbogaconą dodatkową porcją kakao. Rocky road zabarwiony nutą czerwieni będzie jeszcze bardziej uwodzicielski na wieczorne wyjścia, szczególnie ożywiając tiulowe spódnice i koronkowe wstawki na wieczorowych sukienkach. Ciemny kolor może też jednak być sprzymierzeńcem bardziej ekstrawaganckich zestawień: lakierowane kurtki oraz buty rodem z szałowych lat 80 dobrze przełamią zgaszone tonacje, dodając całości trochę blasku i pazura.

Fot.: Shutterstock


...mleczna...

Dla miłośniczek jaśniejszych odcieni świetnym rozwiązaniem będzie sugar almond, czyli „migdał w cukrze”. Tutaj z kolei ukłon w stronę lat 70. – zamsze, skóry, sztruksy i futra przywodzą na myśl paletę z fotografii wywoływanych w technologii kodachrome. Nosząc ubrania w tym kolorze, możemy szybko poczuć się jak aktorzy z najbardziej szalonego okresu w Hollywood. Jeśli pozwolimy się ponieść wyobraźni, dostrzeżemy w tym kolorze rozgrzane słońcem prerie i pustynie rodem ze „Znikającego Punktu”, grzejące lepiej, niż sierpniowe słońce. Migdałowy kolor pięknie sprawdzi się też na bogato haftowanych marynarkach i dodatkach, stając się subtelną alternatywą dla pospolitej „różanej” czerwieni. Dodatkowa zaleta? Ten modny odcień przypomni słodkie chwile z mleczną czekoladą Milka.

Fot.: Shutterstock


Brązowy cukier, copper, delikatnie złocące się odcienie ucieszą wszystkie szatynki. Czekolada, zarówno gorzka, mleczna, jak i doprawiona chili szturmem bierze także salony fryzjerskie. Ciepłe odcienie włosów i naturalne makijaże podkreślone głębokim kolorem na ustach, znajdującym odbicie w dodatkach, będą gwarancją elegancji i pozwolą ze smakiem wejść w nowy sezon.